Piotr Grobliński | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Tuż przed wyjściem do pracy usłyszałem dobiegające z łazienki słowa żony: nie ma dzisiaj obiadu. I nie będzie - znudziło mi się gotowanie. Nawet ją rozumiem, pewne rzeczy mogą się znudzić. Pewne formuły mogą się wyczerpać. 
Śnieg pada w Grecji i na Capri pada. W całej Europie zadymki i nawet pociąg Interregio pod Żakowicami więzi w niedogrzanym pociągu pewne ważne osoby. Jak tu nie myśleć o sposobach rozgrzania - siebie i innych?

Dwie wiadomości przykuły moją uwagę pod koniec roku. Pierwsza dotyczyła oddania najwyższego na świecie mostu, druga - planowanego remontu torów w południowym kawałku Łodzi. Nietrudno chyba zgadnąć, która inwestycja ma większy budżet.

Nagroda Literacka im. Juliana Tuwima w nowej odsłonie na pewno nie wzbudzi takich kontrowersji jak przed rokiem. Strój błazna może spokojnie kurzyć się w piwnicy Domu Literatury. Dobrze, że nagrodę udało się uratować, ale nad nową formułą trzeba jeszcze popracować.
Codzienne zjawiska można odczytywać jako fakty symboliczne. Zastanawiam się, co może znaczyć wyłączenie prądu w całej dzielnicy akurat podczas spotkania na temat nowej książki poetyckiej.
Zacznijmy od prostego doświadczenia. Co staje nam przed oczami, gdy słyszymy słowo Polska?
Po eksperymencie z marchewką wracam do kija, by przyłożyć młodym dziewczynom, Lennonowi i pewnemu typowi myślenia.
Co robi marchewka w mrowisku? Mrówki ją tam zaciągnęły czy ktoś specjalnie wsadził?
Brałem ostatnio udział w dyskusji na temat buntu i kontrkultury. Antropolog, znany dziennikarz i dwóch muzyków ponad godzinę wspominali dawne bunty i narzekali na współczesność.
Wziąłem ostatnio udział w ciekawym spotkaniu. Co z tą Łodzią? Metropolia czy zaścianek? - to dość prowokacyjne według gospodarzy pytanie miało pobudzić zebranych do refleksji na temat marki Łodzi, strategii rozwoju miasta, możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji.