Kalejdoskop - artykuły | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Problemów kultury w Łodzi nie powinno się sprowadzać wyłącznie do ignorancji przedstawicieli Władz Miasta ani nietrafionych decyzji jego urzędników. Dialog społeczny w kulturze, dialog z prawdziwego zdarzenia, od dawna nie toczy się w Łodzi z braku przygotowanych do tego partnerów – po każdej ze stron.
– To nie jest żadna „praca z uchodźcami”, „wykluczonymi”. To ja przy nich czuję się „wydziedziczony”, jak ten, który nie ma pewnych instrumentów do zrozumienia świata. Dlatego do nich lgnę – o metodach pracy w Teatrze Szwalnia opowiada jego szef MARCIN BRZOZOWSKI, aktor, reżyser, wykładowca Szkoły Filmowej w Łodzi. Szwalnia obchodzi właśnie 10-lecie.
– To medium daje szeroki wachlarz możliwości wyrazu. Jest nośnikiem znaczeń, symboli, zawiera historyczną pamięć kulturową, pozwala wybrzmieć ideom. Młode pokolenie artystów eksploruje tradycyjne techniki, poszukując nowych rozwiązań. Wprowadza przy tym nowe wartości – mówi Marta Kowalewska, kuratorka wystawy głównej 16. Międzynarodowego Triennale Tkaniny w Centralnym Muzeum Włókiennictwa.
W szczególności piękny jest teatr alternatywny, ale czym on właściwie jest, komu jest dziś potrzebny i jak go tworzyć, by zachwycał? Przed Łódzkim Przeglądem Teatrów Amatorskich 2019 (11-13 października w Łódzkim Domu Kultury) rozmawiamy z Kingą Zajdel-Karasińską, reżyserką spektaklu „Starość jest. Piękna?” Aktorów Czytania Performatywnego i Teatru Wewnętrzna Emigracja, który zdobył główną nagrodę ŁóPTA 2018.
Zainteresowanie Asza literaturą nieżydowską i początkami chrześcijaństwa przyprawiało jego  rodziców o ból głowy, a lokalna gmina żydowska wykluczyła go ze swojej społeczności. W dniach 1-5 października w Kutnie odbędzie się XI Festiwal Szaloma Asza.
To już nie jest film. To doświadczenie, intymne jak nigdy dotąd. Daje poczucie fizycznego zanurzenia w świecie opowiadanej historii. To bycie sam na sam z bohaterami, wytworzenie silnej relacji, która może być źródłem głębokiego przeżycia.
To, co dziś nas interesuje, jest właściwie rewersem myślenia w kategoriach dużych inwestycji. Chodzi o to, co rozgrywa się w ich cieniu i nie wiąże się z efektem „wow”. Nie o pojedyncze punkty na mapie, ale o całą mapę. Nie o „pałace” dla kultury zatem, ale o przestrzenie właśnie. I o myślenie przestrzenią jako kategorią ważną dla życia miasta.
Ćwierć wieku temu przestała być stolicą przemysłu filmowego w Polsce. Wiele było ścieżek, którymi mogła przez te lata pójść, a nie poszła. Dziś jesteśmy świadkami kolejnego przesilenia. Narodowe Centrum Kultury Filmowej – instytucja, która miała zagospodarować wszystko, co jeszcze zostało po Łodzi filmowej – przeżywa kłopoty.
– Zbieram przedmioty, które są naznaczone ciężarem sentymentu, są czyjeś, wyblakłe od słońca, były świadkami jakiś zdarzeń. Próbuję stworzyć sytuację, w której stają się przedmiotami z „przeszłej przyszłości”, opowiadają o przyszłości, której nie będzie, bo ją straciliśmy – mówi MARTA KRZEŚLAK, młoda łódzka artystka.
Jeśli Manifest Wolnej Kultury Łodzi potraktować jako zestaw współrzędnych, które mają doprowadzić organizatorów kultury do najlepszego z możliwych modeli, to dyskusję towarzyszącą jego ogłoszeniu 4 czerwca można uznać za próbę narysowania mapy łódzkiej kultury. A przynajmniej gdy rozmówcom – przy braku reprezentantów urzędu miasta skazanych na monolog – udało się wyjść poza katalog typowych bolączek środowiska.