Kalejdoskop - artykuły | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
– Wykonując tańce nowoczesne, ludowe, hip-hop, zawsze marzyłem o pracy w teatrze. Do roli teatralnej trzeba się długo przygotowywać  zarówno fizycznie, jak i psychicznie, aby oddać emocje i wnętrze postaci. Jednym z najważniejszych aspektów pracy teatralnej jest kontakt z widzem – mówi NAZAR BOTSIY, solista baletu Teatru Wielkiego w Łodzi.
– Nie chodzi już o to, że nie pamiętamy, ale o to, jak pamiętamy – mówi JOANNA PODOLSKA, dyrektor Centrum Dialogu im. Marka Edelmana.
– Marzyłem o Prouście, ale to rzeczywistość wymusiła tę sytuację: masz chłopie szansę, chwytasz to albo ci przepadnie. Staram się więc do tego zadania dorosnąć – mówi ŁUKASZ URBANIAK z łódzkiej Officyny, z którym rozmawiamy o tym, jak zakłada się wydawnictwo i buduje jego markę.
– Na Zachodzie dużo wystawia się dzieł współczesnych, w Polsce trudno przekonać do nich słuchaczy. Mści się na nas fakt, że od dwudziestu kilku lat w szkołach ogólnokształcących nie ma zajęć artystycznych z prawdziwego zdarzenia. Wyrosło pokolenie ludzi głuchych na muzykę – mówi sopranistka JOANNA WOŚ, gwiazda Teatru Wielkiego w Łodzi, przed premierą „Tramwaju zwanego pożądaniem”.
– Szukanie na siłę aktualności, atrakcyjności i publicystyki zabija teatr – mówi EWA PILAWSKA, dyrektor Teatru Powszechnego, w którym własnie trwa XXIV Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych.
– Ważne, byśmy budowali siłę kultury, by nie zaprzepaścić czegoś, co – wierzę – kształtuje oblicze miasta, daje szansę mądrych, refleksyjnych przeżyć – mówi WALDEMAR ZAWODZIŃSKI, który po przerwie znów szefuje Teatrowi im. Jaracza.
– Trudno mi uwierzyć, by młodzi dłużej godzili się na bylejakość życia, na wszechwładzę rynku i kapitału pożenionego z polityką, na zrzekanie się przez państwo odpowiedzialności za słabszych, na dysproporcje między najlepiej a najsłabiej zarabiającymi – mówi JERZY JARNIEWICZ, łódzki poeta, krytyk literacki i tłumacz literatury anglojęzycznej.
- Upadek polityczny, gospodarczy i kulturalny metropolii dociera spóźnionym echem na prowincję, odbierany tam raczej z niedowierzaniem. Komunikacja, obieg dóbr na początku zwalnia, później ustaje, co skłania „kulturalnych prowincjuszy” do kontynuowania i rozwijania zakonserwowanej już formy życia – przejętej z metropolii w okresie jej świetności. To, co oznacza koniec świata dla centrum – na prowincji przybiera formy komediowe, farsowe, w jakich przejawia się naśladownictwo kultury obumarłej lub zmierzchającej – pisze w swoim eseju TOMASZ MAJEWSKI.
- Jeśli coś uznajemy za peryferie, to zawsze są one nimi wobec jakiegoś centrum (i odwrotnie). Próbujemy zatem, słowami JOANNY KOCEMBY, nakreślić mapę centrum i peryferii na przykładzie Łodzi, województwa i kraju.
– Gdy byliśmy z „Komediantem” na Boskiej Komedii w Krakowie, genialnym doświadczeniem było, że nikt tam nie wie, co dzieje się w Teatrze im. Jaracza, i że nas traktują, jakbyśmy zniknęli z teatralnej mapy Polski. A my utwierdzamy się tu w przekonaniu, że jesteśmy najlepsi, że robimy Sztukę – mówi URSZULA GRYCZEWSKA, aktorka „Jaracza”.