![](/content/photos/malutkie-prostokaciki/cholewinski-1568355258.jpg)
FELIETON. Głośno się zrobiło ostatnio o klęczniku (pożyczonym od proboszcza), ustawionym przez kibiców przy okienku, w którym można było odbierać karnety na mecze Widzewa. Pisała o tym prasa, a internauci jak zwykle swoje. Chodziło o wyśmianie niewielkiego acz męczącego defektu architektonicznego, czyli zbyt nisko umieszczonego okienka, przez co kupujący musieli klęczeć albo zginać się w pół. Pisze Maciej Cholewiński.
![](/content/photos/malutkie-prostokaciki/cholewinski-1490175728-1536672983.jpg)
Czy mi się wydaje, czy naprawdę jest jakoś nerwowo? Serio pytam, bo do mojej bardzo podmiejskiej ulicy na skraju lasu niewiele dociera. Sam też raczej nie staram się dowiedzieć, bo – ujmę to nieco fatalistycznie - jak ma coś przyjść, to i tak przyjdzie.
![](/content/photos/malutkie-prostokaciki/cholewinski-1490175728.jpg)
Przedtem (przed czem?) nie zwracałem na nie uwagi. Ot, były zawsze i wszędzie. Aż przeczytałem książkę o działającej w międzywojennym Lwowie grupie Artes, do której należeli m.in.: Włodarski, Lille, Janisch. Surrealiści.
![](/content/photos/malutkie-prostokaciki/wilczyk.jpeg)
Tego wieczora czułem się w Atlasie Sztuki jak u siebie na stadionie. Tłumy. Rozgorączkowane. Alkohol i papierosy. Dużo znajomych. Jeden poeta zjawił się nawet w szaliku naszej drużyny…
![](/content/photos/malutkie-prostokaciki/5cholewiński,-autoportet,-2011.jpg)
Uczestniczyłem kiedyś w sporze, który dotyczył zagadnienia, czy jakość dźwięku słuchanej muzyki ma znaczenie. Twierdziłem, że w zasadzie nie, ponieważ ważniejsze są okoliczności, w jakich się słucha, nastrój, z kim się słucha, gdzie...
![](/content/photos/malutkie-prostokaciki/4cholewiński,-autoportet,-2011.jpg)
To jedna z najbardziej muzycznych wystaw, jakie widziałem, choć nie ma w niej żadnego dźwięku, ani jednej nuty. Cóż więc wspólnego ma z muzyką sztuka Pawła Kwiatkowskiego?