Banita z lasu Sherłódź | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
4 + 1 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
4 + 1 =

Banita z lasu Sherłódź

Poeta czyni się jasnowidzem przez długotrwałe, bezmierne i świadome rozprzężenie wszystkich zmysłów. Wszystkie formy miłości, cierpienia, szaleństwa; sam szuka i wyczerpuje w sobie wszystkie trucizny, by zachować z nich tylko kwintesencję. Nieopisana tortura, w której trzeba mu całej wiary, całej nadludzkiej siły, w której staje się wśród wszystkich wielkim chorym, wielkim przestępcą, wielkim przeklętym – i najwspanialszym uczonym!

A.Rimbaud, list do Paula Demeny, 15 maja 1871 r.
Wielki chory

Niebezpieczne i ciemne były wędrówki Przemysława Owczarka po piekle. Po „Jarzmie”, tomie rozliczeniowym powstałym po pełnieniu przez poetę funkcji dyrektora Domu Literatury w Łodzi, i obrzędowym, erupcyjnym „Ekotonie”, w którym opisał strefę przejściową pomiędzy dwoma ekosystemami – piekłem administracyjnego przymusu a czyśćcem zawodowego i społecznego zmarginalizowania – poeta powraca z wydaną w Biurze Literackim „Katawotrą”. Kolejną częścią tryptyku opowiadającego o chorowaniu na Łódź – miasto-katalizator-substrat, wywołujące u Owczarka chemiczną reakcję. Jej właściwe opisanie wymagało użycia języka nadwrażliwego i lotnego, wpadającego wprost w „niebieskie gardło” ze swoim szamańsko-ginsbergowskim zaśpiewem oraz skowytem. Obligowało do zastosowania immunologicznej, etycznej odporności oraz semantyki; zmiany, która rozpoczyna się w wierszu i przenika do rzeczywistości (w tej metodzie dostrzec można innego łódzkiego poetę Kacpra Bartczaka).

Cały tekst Piotra Gajdy można przeczytać w marcowym numerze „Kalejdoskopu” 3/2024.

Kategoria

Inne