Ich pięcioro | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego

Ich pięcioro

Po 25 latach od ostatniej inscenizacji do repertuaru Teatru im. Jaracza powróciła „Szklana menażeria” Tennessee Williamsa. Oba przedstawienia – to sprzed lat w reżyserii Mariusza Grzegorzka i to nowe Pawła Paczesnego – znakomite. Aktor debiutuje w roli reżysera, a na scenie widzimy czworo jego kolegów z zespołu. Spektakl powstał w ramach Sceny Inicjatyw Aktorskich ProScenium. Praca nad tekstem polegała na bardzo uważnej analizie motywacji bohaterów i na wielokrotnym powtarzaniu poszczególnych scen. Konstrukcja przedstawienia wyniknęła z montażu tych scen, ale w obrębie każdej z nich aktorzy szukali własnych rozwiązań, akcentów i tonu, który dałby w efekcie prawdziwą sytuację.
Urszula Gryczewska i Natalia Klepacka grały już matkę i córkę w „Seksualnych neurozach naszych rodziców”. Widać im się spodobało, bo bardzo chciały zagrać razem jeszcze raz. W takiej sytuacji można czekać na propozycje reżyserów albo samemu coś zainicjować. Trzeba tylko wpaść na dobry pomysł. Aktorki znalazły „Szklaną menażerię”. – Jest tak napisana, że już przy pierwszym czytaniu wiedziałyśmy, że to idzie niewiarygodnie, to było jak gotowe słuchowisko. Genialny, brawurowo napisany tekst – zachwyca się Urszula Gryczewska. A jej młodsza koleżanka dodaje: – Gdy już wiedziałyśmy, że to będzie „Szklana menażeria”, usiadłyśmy z Urszulą i zaczęłyśmy się zastanawiać nad obsadą marzeń.

Wyszło im, że Toma Wingfielda zagra Mikołaj Chroboczek, a Jima O’Connora – Krystian Pesta. Siebie obsadziły w rolach Amandy i Laury. No i jeszcze Bronisław Wrocławski, który zgodził się zostać mężem Urszuli Gryczewskiej (Amandy Wingfield). Oczywiście zgodził się tylko w sztuce, w której zresztą nie występuje. Jego udział ogranicza się do pokazywanego widzom zdjęcia, które ojciec – ten pełen uroku drań – zostawił porzuconej rodzinie na pamiątkę. Reżyserem spektaklu został wybrany Paweł Paczesny, aktor Jaracza, który od jakiegoś czasu miał ochotę sprawdzić się w nowej funkcji. To zresztą częsty przypadek, że aktorzy debiutują reżysersko w popularnej ostatnio formule scen inicjatyw. Wynika to w oczywisty sposób z faktu, że pomysł przedstawienia rodzi się – jak sama nazwa wskazuje – w zespole aktorskim. Ale też z oszczędności – takie projekty mają z reguły mniejszy budżet, w którym nie ma miejsca na honorarium dla znanego reżysera.


Cały tekst Piotra Groblińskiego można przeczytać w marcowym numerze „Kalejdoskopu” 3/2023.

Kategoria

Inne

Nasz serwis internetowy używa plików cookies w celach określonych w Polityce prywatności. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki dotyczących cookies oznacza, że zostaną one zapisane i przechowywane w pamięci urządzenia za pośrednictwem którego korzystasz z Internetu i będą używane przez nasz serwis w celach określonych powyżej. Jeżeli nie chcesz żeby pliki cookies były zapisywane w pamięci i używane przez nasz serwis, zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Akceptuję powyższe