Obchodom 100. rocznicy przyłączenia Bałut do Łodzi towarzyszy wystawa na elewacjach budynków pt. „Bałuty XXI”. "Po co to robić - było źle i będzie źle" - pyta mieszkanka kamienicy. Ano po to, by zwracać uwagę, dawać do myślenia. Problemów to rzeczywiście nie rozwiąże, ale pomoże je rozpoznać, namiesza w głowach zadowolonym z ujęć niedzielnym fotografom Bałut.
Obchodom 100. rocznicy przyłączenia Bałut do Łodzi towarzyszy
wystawa na elewacjach budynków pt. „Bałuty XXI” (organizowana przy
wsparciu Centrum Dialogu im. Marka Edelmana). Reprodukcje 35 prac
można oglądać na budynkach wzdłuż ul. Wojska Polskiego pod numerami
13, 41, 42, 47, 48, 56 oraz na rogu ulic Franciszkańskiej i Wojska
Polskiego.
Prace są komentarzem do współczesnych Bałut – zróżnicowania
mieszkańców, architektury, tradycji, zwyczajów, codzienności oraz
związków z historią miejsca. Wykorzystywany jest rozmaity język
plastyczny – dokument, metafora, żart, refleksja. Prace wykonane w
różnych technikach – fotografia, wideo, malarstwo, rysunek,
grafika, komiks, kolaż, dokumentacja zdarzeń, jednak wszystkie są
zreprodukowane i jako wydruki zawieszone na ścianach, tworząc
galerię uliczną. Większość prac powstała specjalnie na
wystawę.
Kuratorem i autorem projektu jest Artur Chrzanowski,
wykładowca Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi.
Uczestnicy: Malina Malinowska, Paweł Paulin Sobierajski,
Angela Korzeniowska, Izabela Maciejewska, Adam Pawłowski, Monika
Cichosz, robosexi, Justyna Jakóbowska, Joanna Karpowicz&Robert
Popielecki, Marta Magnuska, Małgorzata Gralińska, Marta
Tymińska&Wojciech Szymula, Wojciech Myrosznyczenko, Katarzyna
Zimna, Beata Marcinkowska, Maria Apoleika, Katarzyna Fleszar, Paweł
Herzog, Katarzyna Świstek, Biuro Usług Wizualnych, Karolina
Zaborska, Terezie Foldynová, Ada Birecka, Maciej Mraczek, Anna
Adamiak, Kati Dobrogo, Piotr Ambroziak&Niki, Grzegorz Habryn,
Urszula Tarasiewicz, Barbara Mydlak, Daniel Baum&Paulina
Królikowska, Maria Korczak-Idzińska, Norbert Trzeciak, Artur
Chrzanowski, Pracownia Fotografii III WSW ASP w Łodzi.
***
Artyści widzą różne oblicza tej wyjątkowej dzielnicy o
ciekawej, bolesnej historii i nieszczególnie świetlanej
teraźniejszości. To miejsce malownicze i fotogeniczne, z takimi
zakamarkami i takim klimatem, jakich nie znajdziemy w innym miejscu
w Łodzi. Fajnie jest przyjść zrobić tutaj zdjęcia, może nawet
ślubne, ale jak się żyje ludziom w tych zmurszałych kamienicach z
widokiem na rozpadające się, cuchnące komórki, z niosącymi się
ciemną nocą przekleństwami okolicznej żulerii i trzaskiem
rozbijanych butelek? Dobrze, że obchodzimy stulecie włączenia Bałut
do Łodzi, że tę dzielnicę zauważamy i umiemy się nią cieszyć - ale
to nie wystarczy. Autor projektu wystawy, Artur Chrzanowski, nie
ucieka od problemów, dostrzega je (a może nawet widzi je wyraźniej
jako osoba, która przybyła tu z daleka i zadomowiła się na
Bałutach) - prace zaproszonych przez niego twórców to nie są ładne
kompozycje form bałuckich zabudowań, ale analizy sytuacji. Na
otwarciu wystawy jedna ze starszych mieszkanek najbliższej
kamienicy mruczała pod nosem: "Po co to robić - było źle i będzie
źle". Po co? Ano po to, by zwracać uwagę, dawać do myślenia.
Problemów to rzeczywiście nie rozwiąże, ale pomoże je rozpoznać,
namiesza w głowach zadowolonym z ujęć niedzielnym fotografom.
A co my na tej wystawie właściwie mamy? Wojciech
Myroszczynenko stworzył np. kopię Bałut w internetowym
alternatywnym świecie Second Life - szare pudełka starych kamienic
wyglądają w nim naprawdę ponuro, odstręczająco. "Teleporty" Marii
Korczak-Idzińskiej to miejsca, z których można teleportować się w
inne rejony - rodzaj alternatywnej komunikacji zastępczej z
zastosowaniem miejskich biletów. Teleporty wykorzystują lokalne
zjawisko zakrzywienia czasoprzestrzeni. Aby z nich skorzystać,
trzeba zastosować rodzaj magicznej sztuczki: stanąć w kręgu,
obrócić się trzy razy i tupnąć nogą. Mówi to o Bałutach więcej niż
niejedna naukowa rozprawa - jest tu i zatrzymanie czasu, i magia
miejsca, i zachowane dawne rytuały, i chęć ucieczki.
Izabela Maciejewska odwołuje się do konkretnej, szczególnie
bolesnej historii miejsca: istnienia na terenie getta niemieckiego
obozu dla polskich dzieci przy ul. Przemysłowej. W swojej pracy do
graffiti przedstawiającego jedno z obozowych dzieci dostawia
tęczową huśtawkę. Grafika ma podwójną wymowę: to hołd złożony
zamęczonym dzieciom, symboliczne oddanie tego, co im się należy -
beztroskiego dzieciństwa, ale i przedstawienie brutalnej utraty
tego dzieciństwa - jedna z huśtawek jest oberwana, a rama z
wiszącymi fragmentami zerwanych łańcuchów wygląda jak
szubienica.
Katarzyna Zimna zaproponowała pracę genialną w swej prostocie.
To linoryt z uproszczonym zarysem bloku mieszkalnego - szara forma
z białymi prostokątami w miejscu blokowych okien. Zadaniem
oglądających jest dorysowywać w tych prostokątach, co im się żywnie
podoba. Tak ma zostać ożywione martwe, puste miejsce - które
zostanie wypełnione wyobraźnią, marzeniami, lękami.
Ambroziak&Niki wykupili na pchlim targu na Rynku Bałuckim
całe stoisko, a potem sfotografowali skarby, które tam znaleźli:
złote pantofelki, skórę lisa, wstążki z napisem "Ostatnie
pożegnanie"...
Angelika Korzeniowska celnie pokazuje bałucką specyfikę w
dwóch pracach. "Bałuty Pany" wzorowana jest na fotografii Łukasza z
Bałut: starsze panie niosą w ulicznej procesji sztandar z Matką
Boską, a na ścianie w tle widać napis "Bałuty Pany". "Pieta Łódzka"
to dziewczyna z butelką piwa przy ustach, a na jej kolanach pijany
chłopak z flaszką w dłoni. Taki lokalny rodzaj
uduchowienia...
Malina Malinowska bawi się w typograficzne zapisywanie
bałuckich słówek (wraz z tłumaczeniem na polski), jak lajpo,
krańcówka czy kulosy. Norbert Trzeciak też sięga po typografię, ale
z głębszym zamysłem. Krwistoczerwony plakat ze zlewającym się z
tłem napisem "Ślepy Maks tu był" jest przedarty, a zza opadniętego
fragmentu płachty wyziera krata na oknie, na którym praca wisi,
kojarząca się z więzieniem...
Aleksandra Talaga-Nowacka
Fot. ATN
Wystawa czynna do 30 września 2015.
Wystawa czynna do 30 września 2015.
Kategoria
Sztuka