Tym razem nasz redakcyjny specjalista od architektury komentuje Bryłę Roku.
W Polsce zaostrzane są warunki ochrony cieplnej budynków, co
skutkuje coraz grubszymi izolacjami termicznymi na elewacjach.
Zwolnić od obowiązku ocieplania kilkunastoma, a niedługo i
kilkudziesięcioma centymetrami styropianu może jedynie konserwator
zabytków, ze względu na unikalny i wartościowy charakter starej
elewacji. Niewątpliwie takim niepowtarzalnym zespołem pod ochroną
konserwatorską jest zabytkowy kompleks elektrociepłowni EC1 w
Łodzi. Rewitalizowane ceglane fasady nie zostały zasłonięte ani
przez centymetr styropianu. Ale to nie wystarczy, by w corocznym
plebiscycie miłośników architektury w zdobyć nagrodę Bryły Roku.
Całość musi jeszcze efektownie wyglądać na zdjęciach.
I wygląda! Internauci, izolowani od stanu rzeczywistego,
głosują na podstawie obejrzanych na portalu zdjęć. Cały świat po
kilku kliknięciach mógł obejrzeć fantastyczne formy dobudowane od
północnej strony do historycznego, najstarszego budynku elektrowni
EC1 Wschód. Tam, gdzie kiedyś były silosy zasypowe o konstrukcji
drewnianej w powtarzalnym, przemysłowym rytmie, obecnie pęcznieją
formy wzięte podobno z filmów science fiction: Diuny i
Star Wars. Tak przynajmniej utrzymują poznańscy
projektanci z Home of Houses, biura, które jest autorem koncepcji
przebudowy.
Łodzianom formy tych gigantycznych pseudo-silosów kojarzą się
ze multiplikowanym hełmem Lorda Vadera. Dobudowane elementy zdają
się pęcznieć od tajemniczej energii, którą wytwarza stara
elektrownia. Nadymają się i nie przypominają niczego, co w Łodzi
wcześniej postało. Zostały stworzone w izolacji do łódzkiej
tradycji industrialnej. Najpiękniej wyglądają zza wykopów
rozgrzebanego dworca.
Do niedawna można było podziwiać te bryły wyłącznie w izolacji
od wnętrz. W marcową sobotę tysiące łodzian zwiedziły
rewitalizowane przestrzenie od środka. Dumna pani przewodniczka
objaśniała wpierw w dawnej hali maszyn, jak pieczołowicie
restaurowano zabytkowe schody z zegarem i złoceniami,
niepowtarzalną glazurę oraz jak odtworzono charakterystyczną
terakotę - dzięki współpracy z tym samym dostawcą płytek co 100 lat
temu. Niestety, zaginął już charakterystyczny zapach smarów,
opiłków żelaza i złuszczonej farby. Jest sterylnie, choć sterylnym
nie można nazwać widoku symetrycznych zabytkowych schodów z
zegarem, zza których wybijają betonowe formy nowych podestów
wspartych na stali i ogaconych hartowanym szkłem balustrad.
W kolejnej sali, tym razem nowej, dostawionej do starej
maszynowni, pani objaśniała, jak wyizolowano od nudnej przestrzeni
półkulę sali nagrań. Kosztowało to sporo wysiłku, bowiem wszystkie
użyte wokół niej materiały nie tłumią dźwięku – beton, szkło, metal
i cegła. Echo rozmów niosło się w górę, po sam dach. W ślad za
dźwiękiem ludzie zadzierali głowy i obserwowali kolejne piętra
oflankowane pospolitymi szklanymi barierkami i ozdobione zwykłymi
świetlówkami. Z całości wyróżniały się piony pomarańczowych słupów,
w niezwykle zabawny sposób obłożone wysokimi pasami płytek od
posadzki. Cóż, okazało się, że wnętrza EC1 Wschód powstały w
izolacji od dużych funduszy, a myśl projektowa była izolowana od
osiągnięć designu postindustrialnego i nowatorskich pomysłów.
Ciekawe, czy pojawi się jakaś zieleń rozproszona na terenie
kompleksu EC1, a może zwarta, izolacyjna? Na razie widać duże
połacie szarej kostki. Widać też klimatyzatory przy budynku
nieopodal głównego wejścia – niewątpliwie elementy techniczne, lecz
mało industrialne. Gdyby je przeskalować i pomalować na smoliście
czarno? Albo dodać jakieś zgrzytające, fabryczne efekty dźwiękowe
do obracających się łopatek wentylatorów? Przy samych
"vaderowskich" silosach kiedyś biegły od Łodzi Fabrycznej tory
bocznicy kolejowej zaopatrującej elektrownię w węgiel. Po wykopaniu
olbrzymiego dołu bocznica została odcięta i odizolowana od sieci
kolejowej. Niestety, nie wykorzystano tych torów do ustawienia na
nich lokomotyw i wagonów przy projektowanym muzeum nauki i techniki
w jeszcze nie ukończonej części EC1 Zachód. W izolacji od
jakichkolwiek mądrych pomysłów zamieniono stal szyn i drewno
podkładów na granitowe pasy obrzeży wtopione w betonową kostkę na
podsypce piaskowej. Podobno tak chciał konserwator zabytków. To
wielkie szczęście, że konserwator ma wpływ na rzeczywistość dopiero
od niedawna (rzecz względna, jak od niedawna). Inaczej kolej
warszawsko-wiedeńska z odgałęzieniem w Koluszkach byłaby mocno
eksperymentalna i jechałoby się noga za nogą z kamiennym uśmiechem
na twarzy.
Idąc dalej tropem tej konserwatorskiej szkoły można dachy
różnych historycznych budynków pokrywać popularnymi izolacjami
przeciwwodnymi, czyli papą. Wystarczy na papie wyobrazić wzór
dachówki albo łączenie na rąbek stojący, jak przy tradycyjnym
pokryciu z blachy, zastosowanym zresztą szeroko na silosach EC1
Wschód. W izolacjach styropianowych odtworzyć można niemal
wszystkie architektoniczne detale zabytkowych a rewitalizowanych
obiektów. Przy coraz bardziej wyśrubowanych normach izolacyjności
termicznej jest to praktyczne rozwiązanie wychodzące naprzeciw
oczekiwaniom wielu zainteresowanych stron, łącznie z producentami
styropianu. Szkoda tylko, że te wszystkie rozwiązania testowane są
natychmiast na różnych wartościowych budynkach, a nie w
wyizolowanych laboratoriach naukowych.
Antoni Słonimski jest autorem najkrótszej na świecie recenzji
teatralnej. Była to sztuka „Piorun z jasnego nieba”. Słonimski
napisał jedno zdanie: „od takich piorunów teatr powinien mieć
piorunochrony”. W wypadku rewitalizacji EC1 Wschód prosi się o
jakieś porządne izolatory. W końcu to elektrownia.
Krzysztof Golec-Piotrowski
Kategoria
Sztuka