RECENZJA. Eksplorujący tradycje i techniki teatru i muzyki antycznej Grecji Teatr Chorea wystawił XVII-wieczny dramat jezuicki. Brzmi ciekawie, ale poza „ciekawostkowość” wykracza.
„Tragedia Jana” dopełnia linię repertuarową mówiącą o wartościach, które należy zachować dla przyszłości. Nowa jest forma, efekt współpracy z Waldemarem Raźniakiem, prorektorem Akademii Teatralnej, wypadkowa jego zainteresowań. Dzięki temu szef Chorei Tomasz Rodowicz, reżyser i aktor-przewodnik w większości premier, pierwszy raz od kilku lat jest aktorem reżyserowanym nie przez siebie. I z całym zespołem dostaje skrzydeł, by wspomnieć role Michała Jóźwika i Janusza Biedrzyckiego (i innych!), ludowo-derwiszowskich diabłów Krzaczka i Garzstki. Osadzone w tańcu, ruchu, ale poszerzone o ekspresję aktorską. Oto siła castingu, trafionej obsady! Rola Rodowicza to wydarzenie, uruchamia cały warsztat aktora, ale nie opiera się na „graniu”, raczej materializuje bagaż doświadczeń, świat myśli. Rodowicz jest Janem. Który stąpa nieco nad ziemią, przez świat, ale wobec niego. Jan jest w centrum tekstu, ale spektakl w mniejszym stopniu jest o nim, w większym o społeczności ludzkiej. Raźniak wykorzystał to, co uchodzi za cechę i temat Chorei – wspólnotowość. W Janie przegląda się dotknięty chaosem (grzechem, a w znaczeniu świeckim – atrofią) świat. Opuściwszy puszczę, Jan przechadza się wśród zbiorowych scen jak z obrazów Pietera Bruegela starszego, to Hieronima Boscha (kapitalna choreografia i akrobatyka, wykorzystanie przestrzeni i świateł i budowanie mocnych symboli z pojedynczego rekwizytu, trochę na modłę teatru Nekrošiusa). Wśród wijących się kadłubków, dziwnych postaci, zatomizowanych jednostek, którym wspólna jest tylko podła kondycja, unurzanie w upadku. Na tej płaszczyźnie dawny teatr doby kontrreformacji (Gawatowic był bakałarzem u hetmana Żółkiewskiego, po jego śmierci przyjął święcenia), jarmarczn, mający absorbować „wraże” tradycje i kształtować ducha, wpleciony jest we współcześnie pomyślane założenie – ponownie połączenie wiązań społecznych, które trzeszczą lub już pękają.
Łukasz Kaczyński
Dalszy ciąg recenzji można przeczytać w lutowym „Kalejdoskopie" – do kupienia w Łódzkim Domu Kultury, punktach Ruchu S.A., Kolportera, Garmond-Press i salonach empik. A także w prenumeracie (w opcji darmowa dostawa do wybranego kiosku Ruchu):
https://prenumerata.ruch.com.pl/prenumerata-kalejdoskop-magazyn-kulturalny-lodzi-i-wojewodztwa-lodzkiego?fbclid=IwAR0CJwQi1fl7y-1av7GdZlwB82ZmKdxZmMSef9uNO1G6RKt-b4HEX_KIB8o
Możecie też słuchać naszych najlepszych tekstów w interpretacjach aktorów scen łódzkich, z Łodzią i regionem związanych:
https://soundcloud.com/user-673739052
Kategoria
Teatr