Region opoczyński słynie z wciąż żywej tradycji ludowej. Działa tam wielu artystów sięgających po dawne ludowe wzory, a jedną z twórczyń jest pochodząca z Bielowic pod Opocznem Bożena Rzepka-Dulnikiewicz. Rozmawiamy z nią przy okazji zbliżającej się Wielkanocy.
Region opoczyński słynie z wciąż żywej tradycji ludowej.
Działa tam wielu artystów sięgających po dawne ludowe wzory, a
jedną z twórczyń jest pochodząca z Bielowic pod Opocznem Bożena
Rzepka-Dulnikiewicz. Z zawodu ceramik, pani Bożena pracuje jako
sprzedawca w sklepie, ale od dzieciństwa zajmuje się sztuką ludową.
Należy do istniejącego od 2000 roku Bielowickiego Stowarzyszenia
Twórców i Przyjaciół Kultury Ludowej. Jaj babcia Stanisława
Dąbrowska oraz stryjenka Franciszka Dąbrowska uczyły tańców
opoczyńskich artystów z Zespołu Pieśni i Tańca „Mazowsze”. Prace
pani Bożeny można było oglądać na wystawach w muzeach w Łodzi,
Opocznie i Tomaszowie Mazowieckim.
Rozmawiamy z nią przy okazji zbliżającej się Wielkanocy –
także dlatego, że jej ulubionym zajęciem jest robienie
pisanek…
Radosław Wijata: – Jakie tradycje wielkanocne są
charakterystyczne dla Opoczyńskiego?
Bożena Rzepka-Dulnikiewicz: – W drugi dzień
świąt, gdy jest ciepło, chodzą oczywiście dyngusiorze. Inna
tradycja u nas trochę zanika – w „środopoście” chłopcy malują farbą
bądź wapnem na szybach okien w domach niezamężnych dziewczyn tzw.
kozoki. Ta dziewczyna, która ma najwięcej pomalowanych okien,
cieszy się największym powodzeniem u chłopców. Ponadto pisze się u
nas pisanki z motywami roślinnymi, baziami, kwiatuszkami oraz
wiatraczkami i rozdaje najbliższym.
W jakiej technice robi pani swoje
pisanki?
– Posługuję się metodą batikową, która polega na tym, że pisze
się woskiem – przy pomocy specjalnego pisaka, czyli blaszki
złożonej na pół, w której środek wkłada się szpilkę. Blaszki się
sklepuje, a szpilkę wyjmuje – wówczas zostaje po niej dziurka. Tę
dziurkę macza się w wosku podgrzanym nad świeczką. Nim piszemy na
jajku różne wzorki. Wykonanie jednej pisanki trwa około godziny:
najpierw trzeba napisać wzór, później ufarbować, potem ściągnąć
wosk, po którym zostaje wzór.
A który rodzaj sztuki jest najbardziej
pracochłonny?
– Haft. Przeważnie haftuję koszule, bieżniki i serwetki, a
najbardziej napracowałam się przy tworzeniu obrazu z motywem krzyża
i różami wokół.
W pani rodzinie są artyści ludowi. Uczyła się pani od
nich?
– Haftowania, robienia szydełkowych koronek, pisanek, kwiatów
z bibuły, wycinanek uczyła mnie mama. Ale też obie babcie – haftu i
papierowych wycinanek. Moja najstarsza córka – ośmiolatka – też
wykonuje już kwiatuszki do palm wielkanocnych oraz pisze
pisanki.
W marcu w Łódzkim Domu Kultury odbędzie się kolejny
wielkanocny kiermasz sztuki ludowej. Znajdziemy tu pani
prace?
– Moja mama – Marianna Rzepka – jeździ tam na kiermasze. Ja
nie brałam w nich udziału, ale współpracuję z ŁDK. Jeżdżę do
Radomia do Muzeum Wsi Radomskiej, gdzie kiermasz odbywa się w tym
samym czasie – i tam wystawiam swoją sztukę.
Ma pani w szafie opoczyński pasiak?
– Tak, zakładam go, gdy prowadzę warsztaty, na dożynki, a
także na procesje w Boże Ciało. Poza tym na ludowe imprezy i
kiermasze.
W jaki sposób w pani okolicy pielęgnuje się tradycje i
przekazuje z pokolenia na pokolenie?
– Odbywa się dużo warsztatów w szkołach. Na Boże Narodzenie
uczniowie wykonują ozdoby i zabawki choinkowe, natomiast w okresie
wielkopostnym pisanki oraz palemki. Szkoły wykazują duże
zainteresowanie sztuką i kulturą naszego regionu, chcą je
pielęgnować. Również w muzeach, na przykład w Opocznie i Przysusze
odbywają się warsztaty. A młodzież garnie się, aby podtrzymywać
tutejsze tradycje, zwyczaje i obrzędy.