Pamiętają Państwo jeszcze, kto w lutym zwyciężył w plebiscycie na Łodzianina Dwudziestolecia? Tak, oczywiście - Marek Belka.
Ten sam Marek Belka, który na słynnych taśmach tygodnika
"Wprost" chwali się ministrowi Sienkiewiczowi, że ma długiego...
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że kapituła dostrzegła jakieś inne
walory byłego premiera.
Tego rodzaju plebiscyty mają duże kulturotwórcze znaczenie:
kreują autorytety, upowszechniają godne naśladowania wzorce
osobowe, jednoczą mieszkańców wyłaniających wspólnego bohatera,
budują markę miasta, są okazją do spotkań i rozmów. To zdecydowanie
coś więcej niż na przykład wybory miss regionu. Tym bardziej smutna
jest kompromitacja zwycięzcy plebiscytu, o której mówi się w całym
kraju. Jako zwykły łodzianin jestem tym oburzony dodatkowo.
Tegoroczna edycja plebiscytu Łodzianin Roku miała nietypową
formułę. Tym razem laureata nie wybierano w powszechnym głosowaniu,
tym razem to szacowna kapituła wybierała spośród dotychczasowych
laureatów osobę wyjątkową, która ciężką pracą i
zaangażowaniem dowiodła swojego poświęcenia dla ludzi i dla Łodzi.
Wybór padł na Marka Belkę, który pokonał m.in. ludzi kultury
(Piotra Dzięcioła, Jana Machulskiego), wybitnych lekarzy (Marka
Edelmana, Wacława Deca, Jacka Molla) czy sportowców (Marcina
Gortata, Jerzego Janowicza). Dlaczego tak się stało? - trzeba
spytać członków kapituły.
W kapitule znaleźli się między innymi redaktorzy naczelni
łódzkich mediów i prezydent Łodzi Hanna Zdanowska. Głos redaktorów
naczelnych to ciekawy przyczynek do dyskusji nad niezależnością
mediów i ich orientacją w rzeczywistości. Albo z jedną, albo z
drugą musi być coś nie tak. Pozostaje jeszcze pani prezydent,
której Marek Belka jest społecznym doradcą. Może to on doradził
jej, jak głosować? W każdym razie pani prezydent przyczyniła się do
wyboru na łodzianina dwudziestolecia Marka Belki, a on w mowie
wygłoszonej po wręczeniu nagrody dziękował i życzył łodzianom
ciągłości władzy. Zastrzegł przy tym, że jego postulat jest
całkowicie apolityczny. Naprawdę. Dobrze, że nie dodał: apolityczny
jak prezes NBP.
Łodzianin dwudziestolecia zaapelował też do zebranych na gali,
aby o Łodzi mówić tylko dobrze. Jak mogliśmy przeczytać we
"Wprost", wyjątek uczynił dla swoich wypowiedzi na temat łódzkiego
lotniska. Malutkie lotnisko, ch... wie komu potrzebne, ale
jest. Niby prawda, ale przy innym zarządzaniu mogłoby się
jednak do czegoś przydać. Zostawmy jednak lotnisko w spokoju, a
skoncentrujmy uwagę na uporczywym powtarzaniu przez łodzianina
dwudziestolecia wulgarnego słowa na ch w każdej możliwej sytuacji.
Pan prezes zwraca się tak nawet do obecnego na spotkaniu szefa
swojego gabinetu (być może ma powody - sam tak nieraz mówię o
urzędnikach). Zwraca się pieszczotliwie, żartobliwie... Jak widać,
poczucie humoru jest jego mocną stroną. Zażartujmy więc i my:
rozmowa dojrzałych panów jest tak nasycona genitalnym słownictwem,
że nie ma się co dziwić przeciekom do mediów.
Dowcipny, ustosunkowany, trafnie oceniający sytuację,
zatroskany o Polskę twardziel, w dodatku - jeśli można mu wierzyć -
hojnie obdarzony przez naturę. Idealny łodzianin roku, dekady,
stulecia. Marek Belka przy odpowiednim składzie kapituły ma pewnie
szansę zostać łodzianinem 600-lecia (w 2023 będzie okrągła rocznica
nadania praw miejskich). Tylko czy ktoś będzie jeszcze te
plebiscyty traktował poważnie?